Światłomierze dają ocenę światła obiektywną, lecz niestety nie zawsze dokładną. Nawet najdoskonalsze — informować nas będą błędnie, jeżeli będziemy się nimi posługiwać bezkrytycznie.
Używając celowo światłomierza, musimy jego odczyt korygować wzrokową, subiektywną oceną warunków świetlnych.
Zagadnienie światłomierzy optycznych skwitujemy kilkoma zdaniami, ponieważ nie są już produkowane (kilka pozostało z okresu międzywojennego). Pomiar ich, oparty na wrażliwości oka na małe ilości światła, w zasadzie jest niedokładny, gdyż wrażliwość ta u ludzi zmienia się z godziny na godzinę.
Zasada pomiaru światłomierzem optycznym jest następująca: Obiektyw światłomierza skierowujemy na przedmiot pomiaru. Wewnątrz światłomierza jest urządzenie pozwalające na regulowanie ilości światła wpadającego do środka (przysłona). Światło to pada na szybkę, na której znajduje się znak pomiarowy (figura geometryczna, cyfry). Pomiar rozpoczynamy przy zamkniętej przysłonie, otwierając ją dopóty, dopóki nie dojrzymy znaku pomiarowego. Wtedy na pierścieniach suwakowych odczytujemy znaki przysłony i migawki odpowiednie dla prawidłowego naświetlenia. Można postępować odwrotnie — rozpoczynać przy otwartej przysłonie, zamykając ją. W momencie gdy znak pomiarowy stanie się niewidoczny, odczytujemy pomiar.
Rozpowszechnione dziś światłomierze fotoelektryczne są jak dotąd najdokładniejsze i najbardziej obiektywne (oczywiście, dopóki ich fotokomórka nie straci czułości. Dzieje się to dość często i powoduje u mniej zaawansowanych fotografów błędy światłomierzy, polegające na prześwietleniu).
Kąt widzenia światłomierzy jest stosunkowo duży, prawie dwukrotnie większy od kąta widzenia standardowego obiektywu fotograficznego. Dlatego pomiar ilości światła biegnącego od całości fotografowanego przedmiotu do obiektywu powinien być dokonywany z odległości około dwukrotnie mniejszej od odległości: od przedmiotu — do aparatu. Nowoczesne światłomierze mają mniejszy kąt widzenia od dawnych. Pomiar z odległości dwukrotnie mniejszej od odległości przedmiot — aparat przyjmujemy za prawidłowy.
W ten sposób użyty światłomierz daje nam wyłącznie pojęcie o średnio-proporcjonalnej wartości światła padającego do obiektywu. W następnym rozdziale będzie mowa o paradoksie fotometrycznym. Tu zastanówmy się nad świetlnymi warunkami, jakie zastajemy, fotografując przedmiot. Jak wiemy, rozpiętość kontrastu przedmiotów może być różna. Kontrastem tonalnym nazywamy różnicę jasności pomiędzy poszczególnymi widzianymi lub fotografowanymi przedmiotami. Np. pomiędzy papierem białym i czarnym zachodzi duży kontrast, natomiast pomiędzy białym i szarym — mały. Przedmioty fotografowane mogą być mało, względnie wysoko kontrastowe. W pierwszym przypadku ich kontrast zmieści się w ramach kontrastu naszego ostatecznego pozytywu (w najlepszym razie kontrast ten wynosi 1 : 40). W drugim przypadku odwzorcowanie rzeczywistego kontrastu jest technicznie niemożliwe; musimy więc iść na kompromis, musimy zrezygnować ze szczegółów w najciemniejszych, względnie w najjaśniejszych miejscach obrazu.
Decyzja dotycząca zaniechania szczegółów tonalnych zależna jest od wielu czynników. Zależy ona od wielkości detali jasnych lub ciemnych oraz od tego, jakiej wielkości będą detale te na naszym ostatecznym pozytywie. Ogólną zasadą jest swoboda gubienia szczegółów, które na ostatecznym obrazie będą małe. Stąd ten sam temat, przeznaczony dla małych rozmiarów, może mieć mniej szczegółów tonalnych, niż w przypadku robienia dużych powiększeń. Jeżeli detale jasne są mniejsze od ciemnych, zdjęcie naświetlać będziemy w taki sposób, aby te ostatnie były wystarczająco naświetlone, zaś jasne, o ile nie ma innego wyjścia — prześwietlone. Po prostu naświetlimy nasz negatyw „na cienie”.
Oprócz wielkości szczegółów istotna jest tu ich ważność dla obrazu. Może się zdarzyć, że szczegóły jasne, aczkolwiek drobne, są dla nas istotniejsze od ciemnych i stosunkowo dużych. Wtedy będziemy naświetlali „na światła”.
Nie koniec na tym. W naturze spotykamy nawet duże powierzchnie, które mogą stanowić na obrazie niezróżnicowane tonalnie płaszczyzny, jak np. niebo, w niektórych przypadkach cienie, wnętrza drzwi i okien w jasnych budynkach itp. Oczywiście nie ma tu stałych zasad i każdy fotograf musi sam zadecydować, czy szczegóły danej płaszczyzny obrazu muszą być zróżnicowane tonalnie, czy też mogą być gładkie.
W tabelach naświetleń znajdujemy parametr: jasność przedmiotu. Sprawa ta nie jest prosta. Właściwie na naszym zdjęciu przedmioty ciemne powinny wyjść ciemno, a jasne — jasno. Gdyby emulsje używanych przez nas materiałów negatywowych i pozytywowych miały nieograniczoną pojemność kontrastu, sprawa byłaby prosta: wszystkie zdjęcia przy stałych warunkach oświetleniowych naświetlalibyśmy jednakowo, na przykład czarnego i białego motyla. Emulsje nie mają jednak takiej zdolności. Gdybyśmy te dwa tematy naświetlali jednakowo, to otrzymalibyśmy albo obraz ciemnego motyla niedoświetlony, czarny, bez zróżnicowania tonalnego albo, przy większym naświetleniu, obraz jasnego motyla za jasny, z szarością w tych miejscach, gdzie powinien być delikatny, jasny rysunek tonalny. Dlatego, na ogół, musimy brać pod uwagę — obok jasności światła oświetlającego — jasność przedmiotu.
Współczesne światłomierze mają urządzenie, pozwalające dokonywać pomiaru światła „na źródło światła”. Jest to szybka opalowa czy siateczka, którą nakładamy na fotokomórkę światłomierza. Przepuszcza ona około 1/32 światła padającego. Pomiar ten daje nam informację o oświetleniu z wyeliminowaniem elementu tonalności własnej przedmiotu i stopnia jego jasności.
Światłomierzem takim posiłkujemy się przeprowadzając oba pomiary: „na przedmiot” i „na źródło światła”. Jeżeli są one identyczne lub różnią się niewiele między sobą, stosujemy naświetlenie według wskazań światłomierza. Oczywiście, gdy kontrast przedmiotu fotografowanego jest bardzo duży, nie mieszczący się w tolerancji tonalnej naszego obrazu fotograficznego, musimy sami zdecydować, które szczegóły muszą wyjść na zdjęciu, a z których możemy zrezygnować.
W niektórych przypadkach korzystamy z tego, że emulsje negatywowe mają większą pojemność kontrastu od emulsji papieru fotograficznego. Wówczas decydujemy się na naświetlenie pośrednie, a nawet na naświetlenie „na cienie”, zaś szczegóły w jasnych miejscach obrazu będziemy się starali wydobyć w trakcie procesu pozytywowego czy to drogą doświetlania, czy też którąkolwiek techniką tonorozdzielczą.
Pomiar dodatkowy szczegółów polega na tym, że fotograf zbliżając się do przedmiotu mierzy z bliska poszczególne jego partie najjaśniejsze i najciemniejsze, a potem najważniejsze. Pomiar ten jest specjalnie pomocny przy fotografowaniu przedmiotów bardzo kontrastowych.
Tak więc okazuje się, że jeden pomiar światłomierzem mówi nam niewiele, musimy więc dokonać kilku pomiarów i wreszcie musimy te pomiary krytycznie ocenić, a następnie wybrać odpowiednie naświetlenie.
Przy tabeli pamięciowej podaliśmy, że dotyczy ona błon wywoływanych wywoływaczami energicznymi. Nie dotyczy to światłomierzy. Są one wyskalowane dla emulsji wywoływanych wywoływaczem ultradrobnoziarnistym (Atomal F). Jeżeli negatywy nasze będziemy wywoływali w wywoływaczu drobnoziarnistym (boraksowy, D 23, Finał) — odczyt pomiaru będzie dwa razy za duży, jeżeli zastosujemy wywoływacz energiczny (na przykład polski „Uniwersalny”) — naświetlać trzeba będzie cztery razy mniej.
Odrębnym zagadnieniem jest naświetlenie przy stosowaniu metod wywoływania wymuszających na emulsji wyższą czułość od podanej. Wtedy cały proces ulega zasadniczej zmianie i zmienia się również sposób odczytania wskazań światłomierza. Ponieważ emulsje pracują wówczas na granicy naświetleń wystarczających i niedoświetleń, naświetlenie musi być specjalnie dokładne.
Współczesne emulsje negatywowe dają dużo lepsze wyniki w przypadku naświetleń oszczędnych niż prześwietleń (mniejsze ziarno, lepsza ostrość). Dlatego staramy się naświetlać jak najmniej, jednak tyle, aby otrzymać jeszcze negatyw z wypracowanymi szczegółami w cieniach (oczywiście ze szczegółami potrzebnymi dla naszego obrazu). Musimy przy tym pamiętać, że większość światłomierzy jest wyskalowana z zapasem i ich odczyt może być zmniejszony przynajmniej dwukrotnie.
Ponieważ jest to cały kompleks zagadnień, nie należy uwag przytoczonych wyżej wprowadzać w życie bez wielokrotnego wypróbowania. Chcąc natomiast zmniejszyć naświetlenie w stosunku do informacji światłomierza, powinniśmy zmienić i inne parametry opracowania obrazu, a szczególnie system wywoływania. W przeciwnym przypadku otrzymamy zdjęcia niedoświetlone.